marcion
Administrator
Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:57, 21 Lis 2007 Temat postu: 2 grupa 21.11 |
|
|
19/106
Mathe hat die Klasse 10A am Montag, am Dienstag.
Geo hat die Klasse 10A am Montag, am Dienstag.
Bio hat die Klasse 10A am Montag, am Mittwoch.
Geschiste hat die Klasse 10A am Donnerstag
Post został pochwalony 0 razy
|
|
aaa4
Dołączył: 02 Paź 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:40, 02 Paź 2018 Temat postu: |
|
|
-Wyjasnie ci to jutro - rzekl Fenoglio. - Obiecuje.
-Nie! Opowiedz mi wszystko teraz! Pisarz patrzyl na nia w zadumie.
-To nie jest odpowiednia historia na noc. Bedziesz miala zle sny.
-Opowiedz mi! - powtorzyla Meggie.
-Och! - westchnal Fenoglio. - Jak ja znam to spojrzenie od moich wnukow! No, dobrze. Pomogl jej wgramolic sie na gorne lozko, podlozyl jej pod glowe sweter Mo i naciagnal koc pod sama brode.
-Opowiem ci to tak, jak jest zapisane w Atramentowym sercu - powiedzial cicho. - Znam ten fragment prawie na pamiec, bylem z niego bardzo dumny... - Odchrzaknal, po czym w ciemna noc poplynely slowa: -Ale byt ktos, kogo ludzie bali sie jeszcze bardziej niz podwladnych Capricorna. Nazywano go Cieniem. Pojawial sie tylko na wezwanie samego Capricorna. Raz byl 353
czerwony jak ogien, innym razem szary jak popiol, w ktory ogien obraca wszystko, co strawi. Jak plomien strzela z polana, tak on wytry-skiwal z ziemi. Niosl smierc jego dotyk, a nawet jego oddech. Wyrastal pod stopami swojego pana, bezszelestny i bez twarzy, weszac jak pies, ktory chwycil trop, i czekal, aby pan wskazal mu ofiare.
Fenoglio potarl czolo i spojrzal w okno. Milczal dlugo, zanim znow zaczal mowic, jakby z trudem przypominal sobie slowa napisane tak dawno temu.
-Mowiono - podjal wreszcie -ze Capricorn kazal go stworzyc z popiolow swoich ofiar. Zaprzagl do tego dziela jakies gnomy czy skrzaty, bo one doskonale znaja sie na wszystkim, co pochodzi z plomienia i dymu. Ale nikt nie byl niczego pewny, bo powiadano, ze Capricorn kazal zgladzic tych, ktorzy go powolali do zycia. Wszyscy wiedzieli tylko jedno: Cien byl niesmiertelny i niezniszczalny i nie znal litosci tak jak jego pan. Fenoglio umilkl. A Meggie z bijacym sercem spogladala w noc.
-Tak, Meggie - rzekl cicho Fenoglio. - Mysle, ze masz Ca-pricornowi sprowadzic Cien. I niech nas Bog ma w swojej opiece, jesli ci sie to uda. Jest wiele potworow na tym swiecie, ale wiekszosc z nich ma ludzka postac i wszystkie sa smiertelne. Nie chcialbym byc winien tego, by w przyszlosci lek i przerazenie sial na tym swiecie potwor niesmiertelny. Twoj ojciec mial pewien pomysl, z ktorym przyszedl do mnie, opowiadalem ci o tym, byc moze to nasza ostatnia szansa, ale jeszcze nie wiem, czy i jak to zadziala. Musze sie nad tym zastanowic, nie mamy zbyt wiele czasu, a ty powinnas sie teraz przespac. Co mowilas? Ze to wszystko ma sie odbyc juz pojutrze? Meggie skinela glowa.
-Jak tylko sie sciemni! - szepnela. Fenoglio zmeczonym ruchem przejechal dlonia po twarzy.
-Nie powinnas sie martwic z powodu tej kobiety - powiedzial. - Moze nie jest ci to w smak, ale mysle, ze to chyba nie
Post został pochwalony 0 razy
|
|